STARGARD SZCZECIŃSKI

Soter

Przez chwilę była sobą, gdy w programie Saturday Night Live podarła zdjęcie papieża. Niedługo potem, podczas koncertu dla Boba Dylana w Madison Square Garden, zaśpiewała utwór "War" Boba Marleya, którego słowa pochodzą z tekstu przemówienia wygłoszonego na forum ONZ przez Hajle Selassje: "Wojna trwa, dopóki podstawowe prawa człowieka nie będą przysługiwać wszystkim, bez względu na kolor skóry". Nie dość, że – inaczej niż pozostali artyści występujący tamtego wieczoru – Sinéad nie wykonała piosenki Dylana, to jeszcze zmieniła słowa, wtrącając fragment o molestowaniu dzieci. Jej odwaga nie spodobała się publiczności.

Oba wystąpienia miały być protestem przeciwko zmowie milczenia wokół przypadków molestowania dzieci przez duchownych. Rozpętało się piekło. Czołowi przedstawiciele Kościoła katolickiego nawoływali wiernych do bojkotu piosenkarki. Sprzedaż jej płyt w Stanach załamała się. Mimo to skandaliczne traktowanie dzieci przez księży z czasem zaczęło wychodzić na jaw. Przez Irlandię przetoczyła się burza, w efekcie której kraj przeszedł z teokracji na model państwa nowoczesnego. Dla niektórych Sinéad stała się prorokiem tych zmian. Inni uważali ją za wysłanniczkę diabła. Część irlandzkiej i amerykańskiej prasy uznała ją za niezrównoważoną. Gdy przyjęła święcenia kapłańskie z rąk zbuntowanego biskupa Michaela Coxa i obrała imię Bernadette Marie, zaczęto ją wprost nazywać wariatką.

Przez całe życie próbowała wyrwać wiarę z rąk księży i biskupów, wyzwolić Pana z rąk opresyjnej kultury religijnej. Temat ten pojawia się w wielu pieśniach rastafariańskich, takich jak "Jah Nuh Dead", "He Prayed", "Untold Stories", czy "Vampire".
Przy tej ostatniej Sinéad tańczyła zaraz po swoich święceniach. Jej zdaniem ta pieśń pokazuje różnicę między prawdziwym rasta a oszustem. Jak wszystkie piosenki na płycie, jest mocna, poruszająca, wyśpiewana niczym zaklęcie. Ale Sinéad przekonuje, że to nie żadna imitacja kultury rastafariańskiej. To coś znacznie głębszego i bardziej osobistego. – Chciałam przenieść ducha tej pieśni do katolicyzmu. Jestem Irlandką i to jest moja religia. Niektórzy ludzie twierdzą, że reprezentują Chrystusa, a w rzeczywistości opowiadają się przeciwko miłości. Dla mnie to jest bluźnierstwo. Tak samo jak potępianie homoseksualizmu. To Bóg stworzył gejów, więc kim jest ten, kto twierdzi, że oni nie powinni istnieć? – pyta Sinéad. – Cesarz Konstantyn był wampirem. George W. Bush też nim jest.

(…) Bóg jest obecny w życiu Sinéad. Ludzie, zwłaszcza wierzący, nie mogą zrozumieć, dlaczego przez te wszystkie lata z taką zaciekłością atakowała organizacje religijne. To nie z braku wiary, ale z wielkiej pasji. – Nie złościsz się na kogoś, jeśli ci na nim nie zależy – wyjaśnia.

Możliwość osobistego kontaktu z Bogiem za pośrednictwem Ducha Świętego jest jednym z głównych założeń Kościoła. Sinéad twierdzi, że już w dzieciństwie doświadczała takich kontaktów, ale niezręcznie jej o tym mówić. – Nie mam potrzeby się nawracać. Dla mnie to rzeczywistość. Gdybyś mnie spytał, czym jest dla mnie Bóg, powiedziałabym, że magią. Katolicyzm odziera Boga z magii, zabiera człowiekowi możliwość kontaktu z nim. Ruch rasta, który nie jest religią, działa dokładnie odwrotnie. Kiedy jesteś z tymi ludźmi, czujesz obecność Boga. Oni wiedzą, że Bóg żyje.

[link widoczny dla zalogowanych]

NIe wiedziałem, że z nią aż tak źle

bobasek

Dla mnie ona jest wariatka i tyle po drugie jest lezbijką a to że któs jest gejem nie znaczy ze to jest dobre w oczach Boga człowiek ma wolna wole i moze kroczyc droga sprawiedliwosci a moze podazac droga grzechu jak robia to homoseksualisci ona niszczy swiety i jedyny Kościoł Rzymskokatolicki